Glamping i Sälen

To osiemnasta podróż Cellbes po Szwecji z kampanią #CellbesToMy, w ramach której amatorki próbują swych sił jako modelki. Tym razem trafiliśmy do Lindvallen w miejscowości Sälen.

Nasze cztery modelki: Agneta 62 lata, Malin 48 lat, Jennie 25 lat i Elin 22 lata najpierw wzięły udział w castingu online. Wszystkie były zaskoczone, że udało im się zakwalifikować do naszej sesji – i oczywiście zachwycone.

– Informacja o tym, że zostałam wybrana, była wielką niespodzianką, nie mogłam wprost uwierzyć, że to prawda, że czeka mnie taka przygoda – mówi Agneta.

Przed naszymi modelkami były dwa dni pełne radości, oczekiwań oraz inspiracji. W ramach sesji zaplanowaliśmy jeden dzień fotografowania na tle gór. Natomiast kolejnego dnia chcieliśmy zrobić parę ujęć na tle domku w górach w stylu „śniadanie na schodach”, „grillowanie”, „gofry na lunch” i relaks przy kominku”.

Przed sesją

Podczas gdy Agneta, Elin, Jennie i Malin były w rękach makijażystów, my przygotowywaliśmy scenografię na szczycie. Aby stworzyć fantastyczną scenerię, wnieśliśmy tam różne rekwizyty, np. namiot czy inny sprzęt kempingowy.

Za kulisami

Jest połowa czerwca, na zegarze właśnie wybiła 5:30 rano, kiedy cztery zaspane, ale pełne oczekiwań panie przyjechały do hotelu w Lindvallen. Jedna z nich jest elektrykiem, jedna kierowcą autobusu, jedna jest instruktorką jogi, a jedna pracuje w dziale zaopatrzenia i odpowiada za kontakty z klientami.

Agneta, kierująca na co dzień autobusem, jest przyzwyczajona do wczesnych poranków, jednak zwykle wyglądają one zupełnie inaczej.

– To cudowne uczucie, kiedy człowiek może rozsiąść się i pozwolić, aby inni go czesali i malowali. Czułam się jak księżniczka – mówi Agneta i uśmiecha się z błyskiem w oku.

Po kilku godzinach przygotowań nasze modelki siedzą wraz z naszym zespołem w samochodach i jadą krętą drogą prowadzącą na szczyt góry. Chociaż dziewczyny marzyły o udziale w takiej sesji i są pełne oczekiwań, atmosfera jest mimo wszystko dość napięta.

Zanim kobiety staną przed obiektywem, muszą schronić się za dużym kamieniem razem ze stylistkami, aby te mogły wykonać ostatnie poprawki. Mimo że leje deszcz, a wiatr chłoszcze, wszystkie cztery panie lśnią pełnym blaskiem i tryskają dobrym humorem.

– To było niezwykłe uczucie, móc stanąć tam wysoko w górach w pełnym makijażu i fryzurze. Nie zdarza mi się to co dzień, ale właśnie wtedy czułam się, jakbym była niezniszczalna i że ktoś mnie naprawdę potrzebuje. Stałam tam w deszczu, wichurze i zimnie, ale było naprawdę przyjemnie – mówi 22-letnia Elin, która na co dzień zajmuje się elektryką.

– Byłam zachwycona każdą minutą spędzoną na pozowaniu w górach mimo smagającego wiatru i rzęsistego deszczu. Brzmi to jak szaleństwo, ale naprawdę uwielbiam tworzyć bez względu na to, co robię, i wykorzystanie sił natury do uzyskania pięknego zdjęcia było po prostu fantastyczne. Eksperymentowanie z wiatrem we włosach lub deszczem na twarzy, aby przybrać piękną pozę, było pożywieniem dla tkwiącej we mnie duszy artystki – mówi 25-letnia Jennie.

Pod koniec dnia nasze przemoczone i zziębnięte, ale niezwykle szczęśliwe modelki wracają do samochodów.

– Możliwość udziału w takiej sesji to coś wspaniałego i ważnego dla przeciętnej kobiety. Później można obejrzeć swoje zdjęcia i poprawić sobie humor, wspominając ten dzień – wow, naprawdę to zrobiłam... – mówi Malin, instruktorka jogi i amatorka spędzania czasu na łonie natury.

– To doświadczenie dało mi bardzo dużo i zamierzam przechowywać te wspomnienia i wyciągać je z zakamarków pamięci wtedy, gdy będę musiała sobie przypomnieć, że jestem fantastyczna taka, jaka jestem – podsumowuje.